26.6.12

111

Może poezja, pióropusz nadziei i zwiewnej ułudy, to fałszywe terytorium? Coś jak bezdenna otchłań, w której duch w sposób nieskrępowany może sobie polatać bez myślenia o tym, co pod stopami. Może prawdziwą przepaścią i głęboką rozpadliną jest labirynt codzienności, z którego nie ma wyjścia.
Człowiek. Wyspa samotności z oparciem w powietrzu.

20.6.12

110

zaglądam do kieszeni twoich oczu
z okna ufnej wyobraźni
rozpadam się w tobie
przebita jasnością
wiarę oswajam z przepaścią
łzy z bliznami otwieranych ran
rozpakowywanie samotności trwa dłużej
niż zwykle
przerywam je zapychaniem ust
kneblem złudzeń

18.6.12

109

Niechcący wpadłam dziś w empiku na dużego Amerykanina. Albo on na mnie. W tej samej sekundzie nastąpił mój i jego półobrót i wyjście w tym samym kierunku z dwóch różnych stron. Ja: przepraszam i jeden uśmiech, on: sorry, I'm sorry i very, very sorry, my fault, my guilt i dziesiątki uśmiechów. Możliwe jest, że jego życzliwość wobec rodzaju ludzkiego jest jego konstytucyjnym obowiązkiem. Miałam ochotę go przeprosić za to, że czuje się w obowiązku tak mnie przepraszać.

16.6.12

108

Scena siódma, akt pierwszy, wciąż na planie mojego życia. Przez ostatnie dni w napięciu czekam na wieści o stanie zdrowia kogoś, bez kogo... nie skończę tej myśli. Ściskam słuchawkę w dłoni, prawdopodobnie w mylnym przekonaniu, że tym samym robię coś konkretnego. Bezradność jest obezwładniająca.

15.6.12

107

Ciężar tego, co dzieje się w moim życiu, a co jest nieuchronne przytłaczałby mnie, gdyby nie to, że czuję głęboko w sobie, gdzieś na poziomie szpiku kostnego, iż jest to konieczne i zupełnie naturalne dla tego fragmentu mojego życia. Czuję się tak, jakby siła grawitacji ziemskiej nagle wzrosła, zintensyfikowała się, a ja robię dla niej w sobie mnóstwo miejsca, by to nowe, rozpychające się bezboleśnie mogło naprawdę zaistnieć.
Nothing more to add.

14.6.12

106

Śniło mi się dziś, że jestem ptakiem. Że latałam tam, gdzie poniosło mnie serce, siódmy zmysł i ułańska fantazja. Nie miałam rezerwowego planu, ba, nie miałam żadnego planu, żyłam chwilą. Wszystko miało smak czystego, rześkiego powietrza. Każdy ruch od-do, każdy wzlot ku niebu był naznaczony ryzykiem upadku, skaleczenia, złamania skrzydła, ale też nasączony wielką nadzieją na życie w ogóle i przeżycie czegoś cudownego, zachwycającego. Sam fakt, że mojemu ptaszemu życiu brakowało spadochronu, miękkich poduszek do lądowania, pewności wspięcia się z powrotem po rusztowaniu przygotowanym wcześniej tak na wszelki wypadek powodowało, że przeżywana intensywność spalała mnie do cna. Miałam wrażenie, że nie zostaje ze mnie nawet popiół. Żadnego dymu, żadnych śladów po istnieniu.
Możliwe jest tak żyć? Będąc człowiekiem uwarunkowanym, przytwierdzonym ściśle do ziemi, do skomplikowanych, duszących systemów panujących w świecie?
I od razu sobie dopowiadam, że być może. Że tak. Ale należałoby się odciąć od ludzi, przynajmniej zasadniczej części ludzkości, która - czy tego chcemy czy nie - przylega do nas i "każe" nam bez końca drobić w jednym miejscu.

13.6.12

105

czasami mam ochotę pisać wszystko, nawet urzędowe pisma małymi literami - gdzieniegdzie tylko stawiając kropki. wszystkie stany dokonania spektakularnie rozdzielają ludzi, rzeczy, wydarzenia, również słowa. powinniśmy ciągle pamiętać, że żyjemy w niedokonanym świecie nie mając żadnych wątpliwości, że tylko taki istnieje, bez podziału na przeszłość i przyszłość, początek i koniec. nic się nigdy nie kończy i nigdy nie zaczyna. ale bywa. jest. trwa, nawet jeśli pozornie coś odchodzi i przychodzi kolejne.
teraźniejszość powoływana do życia małą literą, zanurzona w mijającej chwili, jak nieskrępowane, pełne i smakowite biesiadowanie przy francuskim stole.
stół jest przecież zawsze.

12.6.12

104

Znamy tylko te myśli innych, które przybrały forme wypowiedzi słownej. To naprawdę niewiele...

11.6.12

103

Skoro każda kobieta wyprzedza kobietę, którą kiedyś dopiero będzie, po co udawać, że jest się wiecznie młodą, uroczą i w swej kobiecości porażająco oryginalną?
(Nie mam nic do dodania w tej kwestii, ale skoro już otworzyłam nawias powiem tylko, że strasznie fajnie jest być kobietą).




that I would be good even if I did nothing
that I would be good even if I got the thumbs down
that I would be good if I got and stayed sick
that I would be good even if I gained ten pounds...


10.6.12

102

Przechowuję w sobie pewną myśl-obraz-wyobrażenie. Ja, jako femme fatale z filmów noir z najlepszych dla tego gatunku lat 40-tych. Niechby to było "Mroczne przejście" Delmera Davisa ze słynną parą: Lauren Bacall i Humphreyem Bogartem. Wyobrażam sobie siebie stojącą w cieniu kamienic, na które sączy się mdłe światło ulicznych latarni albo czekającą na kogoś na szczycie tonących w mroku schodów, z głębokimi cieniami na twarzy i długim papierosem trzymanym przy ustach. Kłęby dymu są tu absolutną koniecznością. Moje dłonie skryte rzecz jasna w czarnych rękawiczkach.
Może to ten niekończący się deszcz tak mnie dziś nastroił.
A może sen...
źródło zdjęcia: wikipedia

9.6.12

101

Pokaż mi co czytasz a powiem ci, jak bardzo jesteś nieszczęśliwy. Coś w tym jest. Jak i w tym, że ostatnio nic nie czytam.
Głównie żyję. I wierzę. Po prostu wierzę, bez wskazań na cokolwiek.

8.6.12

100

Jeśli rozumowanie wydawało się być prawidłowe, a wynik okazał się błędny, coś w mechanizmie rozumowania poszło nie tak. Tak to widzę. Zatem nie ma co więcej rozumować, analizować, za wszelką cenę szukać logiki, która miałaby przekonać o końcowej racji, skoro czarno na białym widać, że na końcu jej brak. Szkoda wysiłku i czasu. Życie kolejny raz pisze swój własny scenariusz.

7.6.12

99



pour aimer quelques secondes
on peut bouleverser le monde
quand on cherche
quand on cherche l'amour

żeby kochać kilka sekund
być może trzeba wywrócić cały świat
gdy szukamy
gdy szukamy miłości

6.6.12

98

Zawsze zadziwia mnie w ludziach gotowość do usprawiedliwienia swoich postępków i brak poczucia winy. Dziś również ktoś na moich oczach rozgrzeszył się bez większych trudności, a nie powinien - jeśli miałby w sobie elementarną uczciwość.
Widocznie nie miał.
Nie ma.

4.6.12

97

Być może nieziszczalna miłość jest romantyczna, uduchowiona, docierająca do wysokiego C. Ja jednak wolę miłość, która się spełnia. Może dlatego, że taka miłość jest dowodem triumfu wyobraźni samego życia nad inteligencją człowieka.

1.6.12

96

Czasami ludzie mówią różne rzeczy tylko po to, by przerwać milczenie. Albo dlatego, że chcą kogoś sprowokować i zaszokować. Albo traktują mówienie jak pewnego rodzaju ćwiczenie. Taki słowny aerobik. Jest bardzo wiele powodów, dla których ludzie otwierają usta, ale naprawdę niewiele z tej słownej biegunki ma głęboki sens. Wbrew pozorom ludzie rzadko używają słów w celach ściśle komunikacyjnych.
Jestem po trzygodzinnym tokowaniu z ludźmi, którzy nie mając niczego do powiedzenia zmasakrowali mi prawą i lewą półkulę mózgową. Jeszcze nie wiem, którą bardziej.
Wciąż poszukuję siebie.