26.6.12

111

Może poezja, pióropusz nadziei i zwiewnej ułudy, to fałszywe terytorium? Coś jak bezdenna otchłań, w której duch w sposób nieskrępowany może sobie polatać bez myślenia o tym, co pod stopami. Może prawdziwą przepaścią i głęboką rozpadliną jest labirynt codzienności, z którego nie ma wyjścia.
Człowiek. Wyspa samotności z oparciem w powietrzu.

7 komentarzy:

  1. Piękna sentencja na koniec wpisu. A jeśli uciekać, to tylko w poezję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała muzyka...
    A może człowiek to przełamanie niechęci i zaufanie drugiemu?;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a nasz świat i tak jest najpiękniejszy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrego lipca i do kiedyś Pani Ambre:):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdyby tak każdy umiał pusczać słowa na wiatr lub ze słów zaplatać wianki... :)
    Jak by to było?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze czytać Wasze myśli pod moimi... :)

    OdpowiedzUsuń