Trzeba umieć się cieszyć życiem jak Cyganie, beztroskim piciem, radośnie i do dna; nieobciążania duszy zmartwieniami dnia jutrzejszego. Być nikim dla świata i kimś dla samego siebie; podróżnym przybywającym znikąd, żeby przemieścić się w nicość. I tak dzień po dniu. Beż żądzy sukcesu, bez wpadania w pułapkę "lepszego", czyli dostatniejszego życia.
Jakiś poradnik "Jak stać się Cyganem w cywilizowanym świecie" pilnie potrzebuję.
22.10.12
20.10.12
170
Siadam w fotelu. Przymykam oczy. Rzeczy nie przestają istnieć tylko dlatego, że nie mamy ich już przed oczami.
Za taką jesienią tęsknię cały rok. W niej wszystko jest na swoim miejscu. W niej chciałabym być cieniem każdego drzewa i zmarszczką na jego liściu. Jesienią można wszystko zapomnieć, przypominając sobie wcześniej najdrobniejsze szczegóły minionego. Tylko w ten sposób można zostawić to za sobą...
16.10.12
169
Uznałam, że kolega z firmy (wścibski, węszący za tanią sensacją; zamiast poznawać prawdę, woli ją wysysać z małego palca) nie jest właściwym partnerem do rozmów na tematy osobiste - co raczej nie powinno dziwić. A jednak się zdziwił, że nie daję się namówić na "plotki przy kawie". Nie ten typ osobowości i charakteru. Nie te przekonania. Nawet nie ta budowa ciała, co w innych okolicznościach przyrody nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Od pewnego momentu, jakby po przekroczeniu określonej krzywej, minusy ciągną do siebie, sumują się, mnożą i potęgują.
Prawo takie?
Prawo takie?
15.10.12
168
Przytul się do mnie
Jesteśmy tacy delikatni
Aż strach
Oczy z niebem i łąką
Chroni powieka z bibułki
Nóż wchodzi w brzuch
Łatwiej niż w chleb
A krew
Przy nieostrożnym ruchu kierownicy
Wyfruwa jak spłoszony ptak
Nasza płeć
Meduza wyrzucona na brzeg
Tylko przez chwilę wilgotna
Wszystko w nas
Jest bardziej kwestią czasu
Niż w przypadku cegieł
A nawet kruchego szkła
Kamień posiada nad nami
Druzgocącą przewagę
Więc przytul się do mnie
Tylko czułość idzie do nieba
Tomasz Jastrun
P.S. Kocham ten wiersz.
Jesteśmy tacy delikatni
Aż strach
Oczy z niebem i łąką
Chroni powieka z bibułki
Nóż wchodzi w brzuch
Łatwiej niż w chleb
A krew
Przy nieostrożnym ruchu kierownicy
Wyfruwa jak spłoszony ptak
Nasza płeć
Meduza wyrzucona na brzeg
Tylko przez chwilę wilgotna
Wszystko w nas
Jest bardziej kwestią czasu
Niż w przypadku cegieł
A nawet kruchego szkła
Kamień posiada nad nami
Druzgocącą przewagę
Więc przytul się do mnie
Tylko czułość idzie do nieba
Tomasz Jastrun
P.S. Kocham ten wiersz.
13.10.12
167
Mruczący kot
- łapy rozrzucone na cztery strony świata.
Sen impresjonisty.
W sobotę trzynastego.
- łapy rozrzucone na cztery strony świata.
Sen impresjonisty.
W sobotę trzynastego.
9.10.12
166
Z dniem dzisiejszym stwierdzam, że przestaję się zajmować poszukiwaniem sensu jako takiego, a życia w ogóle. Podobnie jest z nadawaniem czemukolwiek znaczeń, nazw i stawianiem punktów granicznych. Z perspektywy Kosmosu człowiek i jego problemy są naprawdę śmieszne. Dlatego siedzę na kanapie z bijącym sercem i czekam na operację "Stratos". Chyba nie chciałabym być na miejscu Felixa. Mimo wszystko.
A uszy jakie mam przejęte.
Możliwości dziania się "wszystkiego" sięga w takich chwilach apogeum.
A uszy jakie mam przejęte.
Możliwości dziania się "wszystkiego" sięga w takich chwilach apogeum.
2.10.12
165
Ilość osób poznanych dziś przekroczyła roczną normę. Zapamiętałam tylko jedno imię i tylko dlatego, że człowiek chciał chyba zrobić na mnie jakieś wrażenie. Zrobił głównie zamieszanie i wrażenie, że za bardzo się starał.
Tymczasem doświadczam nieporuszenia będąc w ciągłym ruchu. Dni kręcą się jak w kalejdoskopie i wyskakują z takimi pomysłami, o których nie śniło mi się w najśmielszych snach. Nie pozwalam im się porwać, nie pozwalam zdarzeniom pociągnąć mojej duszy na skraj przepaści. I dobrze mi z tym. Dawno już życie nie mierzyło siły mojego ducha w realnych zderzeniach z bezdusznością tego świata, manipulacją interesownych ludzi i podczas bicia piany z niczego po nic. Kilka lat temu wykończona leżałabym na kozetce u psychoterapeuty. Dziś - uśmiech. Pewnie wyglądam jak wiejski głupek w wesołym miasteczku. A ja się uśmiecham, bo w przeciwnym razie musiałabym się rozpłakać.
Ani myślę!
Dzisiejszy wieczór z Gary Moorem.
Tymczasem doświadczam nieporuszenia będąc w ciągłym ruchu. Dni kręcą się jak w kalejdoskopie i wyskakują z takimi pomysłami, o których nie śniło mi się w najśmielszych snach. Nie pozwalam im się porwać, nie pozwalam zdarzeniom pociągnąć mojej duszy na skraj przepaści. I dobrze mi z tym. Dawno już życie nie mierzyło siły mojego ducha w realnych zderzeniach z bezdusznością tego świata, manipulacją interesownych ludzi i podczas bicia piany z niczego po nic. Kilka lat temu wykończona leżałabym na kozetce u psychoterapeuty. Dziś - uśmiech. Pewnie wyglądam jak wiejski głupek w wesołym miasteczku. A ja się uśmiecham, bo w przeciwnym razie musiałabym się rozpłakać.
Ani myślę!
Dzisiejszy wieczór z Gary Moorem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)