Uznałam, że kolega z firmy (wścibski, węszący za tanią sensacją; zamiast poznawać prawdę, woli ją wysysać z małego palca) nie jest właściwym partnerem do rozmów na tematy osobiste - co raczej nie powinno dziwić. A jednak się zdziwił, że nie daję się namówić na "plotki przy kawie". Nie ten typ osobowości i charakteru. Nie te przekonania. Nawet nie ta budowa ciała, co w innych okolicznościach przyrody nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Od pewnego momentu, jakby po przekroczeniu określonej krzywej, minusy ciągną do siebie, sumują się, mnożą i potęgują.
Prawo takie?
Widzę, że wszędzie tak samo:(
OdpowiedzUsuńNie ukrywam że ta końcowa "budowa ciała" mnie rozbawiła:):):)
OdpowiedzUsuńAle to prawda...do rozmowy na tematy osobiste potrzebujemy wyjątkowych wybrańców:):)
"Budowa ciała" jest w jego przypadku kluczowa. ;D
Usuń