Trzeba umieć się cieszyć życiem jak Cyganie, beztroskim piciem, radośnie i do dna; nieobciążania duszy zmartwieniami dnia jutrzejszego. Być nikim dla świata i kimś dla samego siebie; podróżnym przybywającym znikąd, żeby przemieścić się w nicość. I tak dzień po dniu. Beż żądzy sukcesu, bez wpadania w pułapkę "lepszego", czyli dostatniejszego życia.
Jakiś poradnik "Jak stać się Cyganem w cywilizowanym świecie" pilnie potrzebuję.
To jak go już napiszesz, a po tym, co tu wyprawiasz, zdaje się, że jest już prawie skończony, to proszę, podeślij mi go - w te pędy :):) Tulę jesiennie :*
OdpowiedzUsuńOd*tulam najserdeczniej. A poradnik... Piszą je ci, którym się wydaje, że coś wiedzą. Ja do nic nie należę. ;)
Usuń:)
OdpowiedzUsuństać się
to wszystko :P
Prowokatorka! ;D
UsuńA czy Cyganie w cywilizowanym świecie bywają przewodnikami taboru? Jak wyrwać się ze szponów "kariery", kiedy jej owoce zbiera się dla innych? Skąd wiedzieć, czy tym najmniejszym spodobałoby się i wyszło na dobre cygańskie życie? Czy "cygańskość" podlega płynnej regulacji? Czy w ogóle istnieje w cywilizowanym lub raczej przecywilizowanym świecie? Nie wiem i dlatego co rano przebieram się za człowieka spoza obozu przeczuwając, że wiele tracę, nie potrafiąc podjąć decyzji.
OdpowiedzUsuńporadnik rzeczywiście potrzebny :)
Za dużo pytań...
UsuńZorba??
OdpowiedzUsuńTo już coś :-)
Świetny, świetny blog.
Odkryłam go wczoraj i chcę zostać na dłużej. Jestem gdzieś na starcie tego, co jak mi się wydaje, Ty znasz już dość dobrze. I świadomość tego, że nie jestem sama, pomaga.
Zapraszam serdecznie :)
UsuńPrzemienić się w nicość...oto sukces bez żądz.
OdpowiedzUsuńTroskę zamienić w żart,przybyć by nie wpaść.
pozdrawiam S.
Lubię Twoje spojrzenie. Może dlatego, że w wielu przypadkach potwierdza moje...
UsuńCzy można się nauczyć wolności ? Czy zależy zawsze tylko od nas ?
OdpowiedzUsuńUrodziliśmy się wolnymi dla wolności, ale trzeba umieć odkrywać ją każdego dnia. Bycie wolnym jest największym szczęściem i darem, większym nawet od miłości, choć przychodzi właśnie przez nią. To największy paradoks, na jaki się do tej pory natknęłam.
Usuń