10.8.13

222

Z  uporem prawdziwego maniaka JEDNA, KONKRETNA myśl wychyla nos zza przymkniętych drzwi. Pierwszy odruch: przytrzasnąć go. Próbuję przegonić uparciucha, lecz ten błaganiem i merdaniem domaga się głaskania. Głaskam (bo co zrobić?) i odganiam (z przyzwyczajenia), na przemian. Spryciarz wykorzystuje dobry moment i mruczy mi do ucha, bym ruszyła tyłek ku słońcu.
Bo cały czas świeci.
I czeka na mnie.


2 komentarze: