14.9.13

223

Nieobecność boli, ale ten ból jest niczym wobec minionej zwielokrotnionej obecności, gdy życie nie mnożyło się przez dwa a potęgowało nieskończenie. Coś mi mówi na ucho, że owszem boli to, czego już nie ma, ale uwiera jeszcze bardziej, gdy 'coś' się ma, choć od zawsze plan był taki, że 'coś' nigdy nie miało do mnie należeć.
Ale. Jedno ale znalazłam.
Znów zapragnęłam mówić. Mówić, by zachować higienę kory mózgowej, nawet jeśli to, co chcę powiedzieć nikogo nie interesuje. Noszę okulary, więc wyglądam świadomie i dobrze wiem, że:
a/ moja rzeczywistość to banał;
b/ obecnie utkana jestem ze zwietrzałych słów i wspomnień;
c/ moja niewrażliwość na świat-życie-ludzi przybrała patologiczne rozmiary.
I nie chcę ratunku.

.

5 komentarzy:

  1. Kolejne rozczarowania i świadomość, że przecież nie mogło być inaczej... Życie, ech.

    OdpowiedzUsuń
  2. również słucham, Twoich słówipiosenek

    OdpowiedzUsuń
  3. banał, czy nie, ja będę czytał wstecz, bo jestem szalenie ciekawy.

    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tak czytam i czytam Twoje kolejne wpisy i właściwie przy większości z nich mam wrażenie, jakby wyjęto ze mnie myśli i uczucia nadając im tutaj "zmaterializowaną" postać. Ciekawe doświadczenie :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń