26.11.12

183

Żeby dostać coś od ludzi, trzeba dać część siebie, jakąś istotną cześć.
Bycie miłym nie wystarcza.
Tak myślę.

16 komentarzy:

  1. A ja, Ambre, myślę, że nie ma reguły. widzisz, obserwuję pewnego M. (:P) który dostaje wszystko, nie dając od siebie nic. Całkiem nic. miły też nie jest. dostaje milość, oddanie, pamięć, troskę.
    A znów ludzie, którzy innym przychyliliby nieba, dostają ciągle po tyłku.
    Sama dostaję mnóstwo, mnóstwo dobrego. A jestem niezbyt dobra, niezbyt miła. Tyle że daję. Ale dostaję z innych źródeł.

    zabawne ... Ale w życiu podobno musi być równowaga. Zakładam zatem, że jest coś o czym nie wiem :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czy to, co dostaje M. jest akurat tym, czego on naprawdę potrzebuje? Czy z wartości tego, co mu jest dawane zdaje sobie sprawę? Być może nie. I właśnie dlatego, paradoksalnie, to otrzymuje. I dlatego może tego nie doceniać, więc i nie oddawać, nie przekazywać dalej.
      I wcale nie jest powiedziane, że to co od nas wychodzi w jednym kierunku, wraca do nas z tego samego źródła. Zazwyczaj tak nie jest.
      Z kolei ci, co dają (dużo, gęsto i często) powinni dawać tak, by niczego w zamian nie chcieć, inaczej nie jest to dawanie, tylko interes.
      Życie jest dziwne, ale to już kiedyś ustaliłyśmy.

      Ściskam mocno!

      Usuń
  2. Można dać bardzo dużo i nie dostać nic w zamian....samo życie.
    Ale mimo to warto dawać....nie oczekując zapłaty.
    To "biorca" tak naprawdę jest w gorszej sytuacji ;) zostaje z "długiem"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najchętniej zniosłabym znaczenie słowa dawanie i branie. Ileż z tego jest nieporozumień. Ile trosk a czasem bólu.
      Po prostu należałoby sobie nawzajem dawać i brać, jakby to było coś naturalnego, jak oddech, jak spanie, jak śnieg zimą ;)

      Usuń
  3. też tak myślę, dać szczerze w uniesieniu jakimś, w zapomnieniu, jak się daje dziecku rękę, żeby bezpiecznie przeszło przez ulicę.
    dobro wraca, nie zawsze, ale zazwyczaj z innej strony niż ta, w którą się patrzy

    OdpowiedzUsuń
  4. Za słowami pewnej piosenki: "...wcale nie jest powiedziane, że ciągle dając - kiedyś coś dostaniesz..." - jednak z Twoimi słowami się zgadzam - szkopuł tkwi jednak w tym, że nie zawsze inni potrzebują tego, co możemy im dać... (Tak sobie poczytałam, o tym "M.", o którym mowa w pierwszym komentarzu - wydaje mi się, że to nie tak, że on nic nie daje, on zwyczajnie daje to, co osoby mu odwzajemniające chcą od niego dostać, nawet jeśli wykracza to poza ogólnie przyjęte normy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mieć rację ;)) Być może też on nieustannie dostaje to, czego nie potrzebuje.

      Usuń
    2. @ L.P

      Nie zawsze dawanie jest czymś szlachetnym. W wielu wypadkach dawaniem rządzi pycha ("patrz jaki jestem dobry, dam ci to, i to, i jeszcze to"). Nie ma nic trudniejszego niż dawanie w taki sposób, by nikogo nie urazić, nie obrazić, nie poniżyć.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Myślisz, że tajemniczy M. mógłby mieć na imię Marek? ;D

      Usuń
    2. Nawet gdyby miał na imię Marek, nie byłby mną... :)

      Usuń
  6. a ja mysle, ze samo dawanie moze uszczesliwic...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jan Paweł II w bardzo ciekawej książce "Miłość i odpowiedzialność" pisze o tym, że tylko ten, który posiada samego siebie, może w pokorze i w pełni owocnie darować samego siebie drugim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może to jedyny warunek, to pełne posiadanie samego siebie jest tym, dzięki czemu można dawać "nie dając" - nie czyniąc z tego aktu łaski, współczucia i ofiary.

      Usuń