Siedzę. Po prostu siedzę w ciszy. Nic nie robię, myśli błąkają się to tu, to tam, wszystkie zdają się być bez znaczenia. W tej chwili nic nie wydaje mi się ważne, poza ciszą. Stopniowo zapadam się w przestrzeń, w której i ty jesteś. Nareszcie. Tęskniłam... I ty też nic nie robisz, po prostu jesteś. Kojąca obecność. Odpoczywam.
W końcu.
Jaki spokój.....chciałbym też kiedyś wreszcie go poczuć...
OdpowiedzUsuńAż czuć, jak wypuściłaś dawno wstrzymane powietrze - ale ulga :):)
OdpowiedzUsuńw końcu :)
OdpowiedzUsuńA po nocy przychodzi dzień a po burzy spokój....jak to kwękał wokalista Budki...Pełnokrwista, zmienna kobieta:):):)
OdpowiedzUsuń