Rzecz w tym, że jeśli mam dokądś dotrzeć, muszę pozwolić sobie być tu, gdzie jestem. Bo dotrzeć do sedna dziś, tej konkretnej chwili, to najwyższa ze sztuk. Trzeba porzucić myśl, że ma się coś osiągnąć, porzucić oczekiwanie na te-lepsze-zdarzenia, które podobno! kiedyś mają nadejść. Wartość każdej sekundy, minuty, drobiazgu leży w ich samoistnym byciu. Być całkowicie obecnym, nie czekać, być do dna. Nikt nikomu nie obiecał przedstawienia. Za to jest konkretne życie. Jest tylko ta chwila, a tuż za nią - kolejna.
Chciałabym móc spojrzeć w twarz człowieka całkowicie obudzonego.
Musi pachnieć radością. I jest przejrzysty jak błękitne niebo.
"What day is it?" asket Pooh
OdpowiedzUsuń"It's today", squaeked Piglet
"My favorite day" said Pooh
Usciski ;)
I'm lovin' Pooh and Piglet :)
UsuńTakże bym chciał (jeżeli nic w tym złego), szkoda, że go w lustrze nie ma. Cóż...
OdpowiedzUsuńNie ma chyba nawet chwili za chwilą, pewnie jest tylko jedna niekończąca się chwila, moment bez końca, który... Jest.
Pozdrawiam ciepło,
Michał
Nie ma chwili za chwilą, to prawda. Jest JEDNA, ta sama. Jednak człowiek zrodzony z nieskończoności ale żyjący w skończonym świecie, musi sobie te chwile dzielić na drobiazgi i małe strumienie tworzące najpierw rzekę, morze, na końcu oceany i bezgraniczne niebo. Inaczej, kto wie?... Może by zwariował. A to zupełnie niepotrzebne.
UsuńPozdrawiam Cię. :)
Zgadza się. Człowiek lubi wszystko racjonalizować i racjonować. Dzielić, mierzyć, a więc zyskiwać i tracić. Taka już domena umysłu i piętno Arystotelesa. Cały świat przesiąknięty jest klasyfikacją i podziałem. Szkoda... A to, jak mówisz, zupełnie niepotrzebnie.
UsuńMiłego wieczoru :)
Dlatego złoty środek jest zawsze mądrzejszy niż epoka, po której kroczy z jednej strony racjonalizujący umysł, z drugiej metafizyczna otchłań.
UsuńMiłego i dla Ciebie :)
Przypomniałaś mi książkę - Przebudzenie - po niej przez chwilę byłam obudzona, muszę ją odgrzebać :) Miłego
OdpowiedzUsuń