8.8.12
134
Czasami jestem tak zmęczona jakimś problemem, że pomimo iż wciska się miedzy synapsy, to skutecznie odkładam go na półkę, myśląc że brak mi kompetencji i wiary w siebie, by mu sprostać. A mimo to, tkwi gdzieś w mózgu, dojrzewa jak ser, tak jakby samo ciało bez mojej zgody podjęło się wyzwania, by stawić mu czoła i karmi go na boku i dożywia resztkami, których wartości odżywczych nie znam. I tak siedzi sobie utajony w cichym kącie, rzadko przypomina o swoim istnieniu i nagle błysk! Wiem, jak dany problem rozwiązać. Bo EUREKA! i dalej do przodu!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
tak ja tez to uwielbiam
OdpowiedzUsuńmoje ciało podejmuje za mnie wiele decyzji
Bo nasze ciało też bywa, a może jest inteligentne, tylko nie zawsze go słuchamy...
Usuńmoje nie
OdpowiedzUsuńa może go nie slucham ? Pędzę na oślep jak szalona. Nie daję sobie szans.
uścisk :)
Daj sobie szansę, daj!
UsuńUścisk back :)
Jasna dupa! Jak ja się cieszę, że nie jestem sama z tym "schorzeniem"... a już gotowa byłam nazwać TO cielesnymi halucynacjami, skoro w słowa ubrać nie potrafię.
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowny skafanderek dla wypuszczonego na światło dzienne Zjawiska. :)))
Służę pomocą, jak tylko... :)
Usuń