Wszystko nie tak. Czyli jak? Do tyłu. Bo pełnia, bo nów, bo PMS, bo u sąsiada impreza do rana, a ja nie zmrużyłam oka. A od rana na pełnych obrotach. Nawet nie pamiętam, czy oddychałam. Znów chcę być mała, niech mnie ktoś po głowie pogłaszcze. Dziś nie chcę być dorosła, a już na pewno nie poważna i dorosła.
I jakby na potwierdzenie swojej niechęci do dorosłości - zapaliłabym sobie, teraz, gdy ograniczam palenie. Tylko jednego, długiego, cienkiego, niemiętowego. Poczęstuj mnie, bo swoje zostawiłam w szufladzie biurka, w pracy. Zapalmy razem, tu i teraz - niech stanie się zen - przy tym stoliku, siedząc na tej kanapie, i nie na balkonie, nie przy oknie. Ja zatruję ciebie, ty mnie, będzie po równo, choć tylko przez krótka chwilę. I jeszcze czekolady bym zjadła. Tej gorzkiej z dodatkiem wódki. Leży w szufladzie, tej obok zmywarki. Na czarną godzinę. Dziś przyszła, ta czarna, nieproszona. Siedzi na zakręcie, gdzieś między szyszynką a podwzgórzem.
Dobra, mam czekoladę i fajki ;))
OdpowiedzUsuńChodź :)
Lecę! :)))
Usuńa ja mam chęć na pogadnie... a potem pogranie ciche w kącie na gitarze... no mam taką chęć...
OdpowiedzUsuńPogadaj. Najlepiej ze mną, pogadaj. A potem mi pograj. Ja sobie w tym czasie zapalę. Jednego, tylko jednego. To mój dzienny limit. Od wczoraj. ;))
Usuń