10.7.12

113

To czego jest aż nadto, za bardzo, za kolorowo, to co zbyt wielkie i nienaturalnie przejrzyste - jest nie do przeżycia. Człowiek to przecież mała istota, która potrafi kochać tylko rzeczy małe. Małe stworzenia i małe kawałki rzeczywistości, skrojone na jego skromną miarę: swój dom, swoją ulicę, sklep za rogiem, swojego kota i koguta za oknem.
Niektóre namalowane obrazy są piękne właśnie dlatego, że nie spełniają się tak, jak by nam się wydawało, że powinny, jak by nam się wydawało, że tak właśnie chcemy. To jedyny sposób, w jaki spełnić się mogą - zostawić je namalowane na płótnie.

6 komentarzy:

  1. Oficjalnie to może i tak... nieoficjalnie jesteśmy Dziećmi Nieskończonego. Ekspresja kończy się na jednym kogucie, kocie i kocu... milczenie otwiera otchłanie Bytu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W milczeniu można zaginąć, rozpłynąć się, być głównie duchem; nieskończonością zachłysnąć. A żyć trzeba na ziemi. Jak to pogodzić? Czy to nie schizofrenia?

      Usuń
    2. Nie lubię określenia "kuriozalny", bo sugeruje ono jakieś szaleństwo w przebraniu normalności, ale na ten moment, moje złącza neuronowe nie dają mi szansy na znalezienie innego, być może lepszego określenia. Zaiste... :) Człowiek to KURIOZALNA istota! To chyba jedyna istota we wszechświecie, która ma szczególną zdolność dziwienia się swej dziwności. Czy to nie jest wspaniałe!? i troszeczkę dziwne!? Ale do rzeczy, życie to nie choroba (choć tak sugerował tytuł jednej z fabuł Zanussiego), to pękniecie w nas jest niezwykłym motorem stawania się! Bo tym jest życie - stawaniem się. Uduchawiające się ciało o tyle jest wiarygodne, o ile prawdziwy jest ucieleśniający się duch. Ten proces zawsze jest dwukierunkowy, jednoczesny, jeden, choć w naszym umyśle wydaje się rozłączny. To ja może na ten moment troszkę przystopuję... :)

      Usuń
    3. Właśnie tego spodziewałam się od Ciebie usłyszeć. Niejako na poparcie moich własnych "życiowych pewników".
      Dziękuję. :)

      Usuń
  2. nie wiem, może to zależy od człowieka? Jedni są stworzeni do rzeczy małych, inni do wielkich?

    a może po prostu wolimy to, co łatwiejsze, prostsze, mniej barwne?

    jak czytalam o tym, czego zanadto i za bardzo to pomyślałam o cierpieniu. Czasem nam się zdaje nie do przezycia. A potem zaskakujemy sami siebie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to było o cierpieniu. Bo jeśli jest go zbyt dużo, wydaje się być nie do ogarnięcia, nie do udźwignięcia i nie do przeżycia dla pojedynczego człowieka uwięzionego w ciele. I dlatego chce się wtedy być takim człowiekiem "po prostu". Ze swoimi małymi rzeczami, które zna, rozumie, obejmuje. Na zasadzie przeciwwagi.
      Ale zdaje się, że na tym polega życie. Żeby stale się rozszerzać i pogłębiać, czy to przez smutek, czy przez radość, a w tym małym, ograniczonym i znanym znajdować chwilowe wytchnienie.

      Usuń