29.5.12

94

Ne znoszę, po prostu nie znoszę ludzi, którzy wciągają bliźniego w swoją orbitę, jak w prywatną dziurę czasową. I robią to tak długo, precyzyjnie i skutecznie - powołując się na swój tytuł, stołek i pożal-się-boże wdzięk - aż cały świat się zatrzyma i zaczeka aż ten Dopust boży von Egoista "nabije sobie fajkę i zakręci loka".

15 komentarzy:

  1. ...tak sobie myślę, czy może zamiast "nieznoszenia" TAKICH ludzi, nie lepiej nauczyć się stawiać pole ochronne wokół siebie, wyznaczać pewne swoje granice nieprzekraczalne dla innych... nie wiem, w tej chwili sama próbuję to ustalić "w sobie"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki jest to siła zwierzchnia to niestety ta ochrona przylega tylko do wewnętrznego "ja". Zewnętrze się poddaje, inaczej straci pracę albo dotychczasowe zasługi zejdą na psy. ;/

      Usuń
    2. ...też byłam tego zdania, ale ostatnio coś mi każe się nad tym zastanawiać bardziej - i wychodzi, że chyba jednak jest inaczej...być może mamy na to większy wpływ, niż nam się wydaje...

      Usuń
    3. Bardzo jestem ciekawa Twoich refleksji i powodów, dla których tak myślisz.

      Usuń
  2. Jeśli to nie jest ktoś, kogo słuchać się trzeba, to jeszcze da radę się obronić, ale już gorzej, kiedy musisz wykonać to o co Cię proszą... Tyle razy z tym walczyłam i nadal nie wiem, co mogę zrobić, żeby móc się sprzeciwić - może po prostu tak już ma być, i są takie osoby, którym się nie odmówi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, brak naturalnego szacunku do kogoś kompletnie zniechęca do pracy dla tego kogoś. To zawsze działa w dwie strony. ;/

      Usuń
    2. Najgorsze jest, kiedy nie doceniają tego, co robisz,a harujesz jak dziki wół... a z drugiej strony trudno odmówić kolejnego głupiego, niepotrzebnego polecenia, bo to przecież ktoś, od kogo zależy - na przykład - twoja praca. Do dupy te dorosłe życie. Wolałam nie mieć takich problemów ;)

      Usuń
    3. Tak, dorosłość jest do d*, poza nielicznymi wyjątkami. ;D

      Usuń
  3. szlachcice z rodu von Egoist
    to ród powszechny...
    może jakiś stolarz podpiłuje stołki...
    ale nie za darmo....
    i pies pogrzebany.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje zrozumienie istoty rzeczy dodało mi otuchy! :D

      Usuń
  4. W takim układzie jestem radykałem, nie doczekuję nabijania fajki i zakręcenia loka, wychodzę trzaskając drzwiami, ufając, że Stwórca takim typem nie jest i nie może być i rozumie moje oburzenie. Za dużo pozwalamy siebie wykorzystywać w imię bezpiecznej stabilności, która wcale taką nie jest, jeśli się jej dokładnie przyjrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej masz rację, ale i w tym trzaskaniu drzwiami trzeba mieć wyczucie. Czasami warto zaczekać i zobaczyć jak z fajki nie poleci dym, bo zabraknie jej tytoniu. ;D

      Usuń
  5. zbyt długie patrzenie na kręcenia loka, po pewnym czasie doprowadziło mnie do desperackiego cięcia (vel trzaśnięcia drzwiami o którym napisał MarekHaiku) - czasem to jedyne wyjście. lok, owszem, kręci się dalej, ale ja już nie muszę tego oglądać.

    OdpowiedzUsuń