9.5.12
84
Najprawdopodobniej trzeba pozwolić sobie na wszystkie emocje - w całej ich rozpiętości, przeliczając je i na kilogramy i sztuki. Dać im wolność "chwilowego" istnienia, a sobie brak możliwości ucieczki przed nimi, a co za tym idzie - chowaniem się w bunkrach ołowianej samotności i pozwolić im na bycie w nas, tyle ile chcą. Dopiero wówczas można się od nich uwolnić naprawdę, dopiero wtedy mają okazję się rozpuścić. Znużone czekaniem na to, że zrobią jakieś niesłychane wrażenie na gospodarzu, w końcu pójdą tam, skąd przyszły.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Prawdopodobnie nie ma innego wyjścia. Choć te emocje na mnie zawsze robią wrażenie, to się, póki co, nie zmienia. Kojące to pouczenie. Dzięki.
OdpowiedzUsuńTak, ta myśl zainspirowana została Twoim ostatnim tekstem. To chyba najtrudniejsze ze wszystkich ludzkich doświadczeń - pozwolić wszystkim emocjom istnieć. Z reguły uciekamy od tych bolesnych, jątrzących, co powoduje, że nigdy się od nich nie możemy uwolnić.
Usuńpójdą sobie. i całe szczęście.
OdpowiedzUsuńI amen. :)
Usuń