Weszłam do swojej sypialni. Po podróży nigdy nie mogę nasycić się jej zapachem. Wyglądem ufnego snu dziecka. Łóżko, jak zawsze, było starannie zaścielone. Narzuta gładka, bez najmniejszej fałdki. Poduszki wyniosłe od czekania i brzuchate. Od wyspania. Trochę smutne. Usiadłam na brzegu, żeby niczego nie pognieść.
|
fot. www.dailyicon.net, dezeen.com |
Zamykając oczy
OdpowiedzUsuństajemy się cierpliwi
bo w śnie nikt
nie mierzy czasu...
pozdrawiam Sebastian.
Nikt poza czasem...
OdpowiedzUsuń