17.3.14
230
Takie wczoraj na przykład. Niosło mnie na falach jasnych i wyraźnych myśli. Pod zamkniętymi powiekami widziałam jak biegają, podskakują, nie dają się schwytać, każda żywsza od poprzedniej. Tańczyłam z nimi, śmiałam się do ich swobody i beztroski, przez krótkie chwile byłam nimi. Dziś pozostały po nich wspomnienia, lżejsze niż obłok pary unoszącej się nad kubkiem porannej kawy. Nawet nie pamiętam ich treści. I nie o to chodzi, że nowy dzień przyniósł nowe emocje, z emocjami myśli, te zaś przykryły wczorajsze. Zrozumiałe, że tak być musi, inaczej człowiek oszalałby pozostawiony w stanie nieskończonej teraźniejszości, w spiętrzających się szumach i trzaskach. Czasami jednak chciałoby się spakować całą zaśmieconą pamięć do walizki i wystawić za drzwi. Zostawić w domu tylko słońce puszczające zające po czystej podłodze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No i mamy definicję szczęścia. Lekkich wspomnień z wczoraj jutro.
OdpowiedzUsuńZgrabniej już nie mogłeś tego ująć:)
UsuńA widzisz...A ja wyrzuciłem śmieci z pamięci, pozbyłem się nic nie wartych wspomnień, nie tylko wystawiając je za drzwi ale dając również kopniaka na pożegnanie. Warto się skupiać na tym co tu i teraz. I uprzyjemniać sobie to teraz. Należy mi się. Tobie na pewno też.
OdpowiedzUsuńNa pewno. Tylko dlaczego to "tu i teraz" takie trudne?
UsuńMyślę, że wszystkie te wspomnienia w większym lub mniejszym stopniu kształtują to kim jesteśmy :)
OdpowiedzUsuńhttp://nevermind-jenny.blogspot.com/
Ciekawi mnie ostateczny skutek. Ten na starość. Na ten przykry, samotny wiek, gdzie widać jak na dłoni, kim naprawdę jesteśmy...
Usuń