26.3.13
211
Absolutnie nic ważnego nie zdarzyło się w dzisiejszym dniu. Brak w nim mądrych decyzji, ważkich zagadnień, spektakularnego wpływu ludzi odmieniających dzieje mikroświata. Pereł zawartych w złotych myślach nie stwierdza się, za to frazesów całe mrowie. Żadnych wziętych pomysłów, żadnych idei poszerzających codzienne, do znudzenia powtarzające się horyzonty. Nic. Nawet słońce nie ma dziś nic do powiedzenia, zamglone marzy o lepszych czasach. Szare, skostniałe z zimna, białe od soli ulice ukradkiem wykradają ciepło z kieszeni przechodniów. Zapraszają do kolorowych, opustoszałych sklepów, w których sprzedawcy jednakowo tęsknią za wyjściem do domu, jak i wejściem całej rzeszy klientów obiecujących im wzrost obrotów. Ale to nie wydarzy się dziś. Bo dzisiejszy dzień jest ucieleśnieniem szarej przeciętności, znużenia zbyt długim oczekiwaniem na wiosnę, a jedyną jego ozdobą jest karminowe słońce wcześnie szykujące się do snu.
Ale lubię takie dni. Niczego nie można się po nich spodziewać. Zwyczajnie są, toczą się, ani lekko ani pod górę. Niczego nie zachwalają, niczego nie obiecują, nie zapewniają, że marzenia się spełnią. Są, jakie są. Po prostu.
Idę chodnikiem w zimne popołudnie, ręce chowam głęboko w kieszeniach płaszcza. Nie martwię się o to, jak wyglądam i nie interesuje mnie jak wyglądają i na co patrzą obcy mi ludzie, gdy idą swoim rytmem we własny dzień. I tak sobie myślę: drogi dniu, nie musisz obsypywać mnie prezentami, błyskotkami, nawet nie oczekuję od ciebie, że będziesz mnie zabawiał i opowiadał śmieszne historie. Nie musisz budzić we mnie podziwu i wdzięczna ci jestem, że trzymasz mnie dziś z dala od natrętnych spojrzeń. Nie mam również ochoty wiedzieć o tobie nic więcej, poza tym, co już wiem. W gruncie rzeczy niewiele mnie to obchodzi. Wystarcza mi, że znam twoje prawdziwe oblicze, twoją dzisiejszą cichość i skromność, które czynią cię pięknym. I wiem, że nie ma nic lepszego niż to, że jesteś dziś ze mną, tutaj właśnie, nie gdzie indziej, w szarości i znużeniu, które cierpliwie czekają na spokój wieczoru. I nawet jeśli nie mówię ci o tym codziennie, wiesz przecież. Bo takie do-niczego dni istnieją po to, by podlewać spragnioną ziemię, przybliżać twarz do zamyślonej rośliny samotnie stojącej na parapecie i szeptem budzić ją ze snu. Żeby przykręcić oszalały z gorąca kaloryfer, rzucić okiem na rozrzucone na łóżku ubranie i... czekać. Bez tęsknoty. Za to z pewnością, że jutro nadejdzie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moja ukochana piosenka. jejuuu jakie to mądre jest.Dziękuję.
OdpowiedzUsuńNiech cała przyjemność będzie po mojej stronie :)
Usuńz przyjemnością wysłuch/poczyt - ałem
OdpowiedzUsuńZmartwiłabym się, gdybyś tracił u mnie czas ;)
UsuńPięknie napisane...o zwykłym dniu a jednak pięknie
OdpowiedzUsuńA mój dzień też niby zwykły....a jednak uśmiechnięty, pełen emocji i pozytywnych mysli...już wiem że dobro wraca.
Przesyłam Ci ten mój uśmiech....może się zarazisz :)
"Już wiem, że dobro wraca" - to dobra wiedza. Przydaje się w życiu.
UsuńA za uśmiech pięknie dziękuję. Każdy na wagę złota. :)
:)
OdpowiedzUsuńA film (wpis 705.) obejrzała??? [jak mawiają na wschodzie] Obejrzy, obejrzy... ale już! :))))
OdpowiedzUsuńJuż się boję na te łzy. ;>
UsuńChciałem Ci życzyć dobrych, Wielkanocnych świąt mądra i intrygująca kobieto:)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję. I ja Tobie życzę dobrych Świąt:)
UsuńKochana. Jak dobrze, że wciąż jesteś. Dużo radości Ci życzę.
OdpowiedzUsuń