4.12.12

186

Nie chcę jeszcze iść, muszę już iść. Potrzebuję snu, dużo snu. I nie mogę zamknąć oczu. Zamknięte przestaną cię widzieć. Chcę wszystkiego, nie chcę już nic. Nie ma w tym sensu. Kto szuka sensu? Nie ja. Już nie. Całe lata samotności, marzeń i tęsknoty. Potem wielka radość: coś jest moje, tylko moje, a może dla mnie.
... jednak nie.
Już tego nie ma, nie było moje, ani nawet dla mnie.
- Oddawaj - krzyczy życie - nic nie należy do ciebie. Gorzki smak, wykrzywione usta, przenikliwe zimno, przepłakane noce i dnie. Zimno, bardzo zimno, chcę umrzeć. Niech ktoś pomoże mi umrzeć...
- A teraz wstań - natrętne życie trąca mnie w ramię. - Słońce świeci. Wiosna, odwilż, sztuczne koce z siebie zrzuć, sukienkę letnią włóż. Masz taką jedną w szafie, szytą z myślą o zmarzlakach. O tobie. Szczęśliwej.
Tylko nie pytaj na jak długo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz