5.9.12

154

Dom, to nie miejsce, a stan umysłu. Bezdomność łatwo rozpoznać. Oddycha się płytko, ćwiartką płuc, często wpada się w bezdech i o skurcz przepony nietrudno. Bo ta pustka w oczach, to nie tajemnicza mgła melancholii, to głód.
Dom jest radością.
Chcę obkładać się poduszkami z endorfin. Dziś gorąca czekolada. Koniecznie z chilli.
I światło.
I znów śmiech, dużo go.
I nie dlatego, że on, ale dlatego, że ja.

12 komentarzy:

  1. hej
    poczęstuję Cię dziś
    rozgoryczeniem
    będziesz spijać je wprost
    z mych ust
    dom
    to nie miejsce lecz stan
    jestem bezdomna
    ćwiercią piersi oddycham znów
    ...
    :)) Lubię Nosowską.

    jestem permanentnie bezdomna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo dom, jak Nowy Jork.
      Ulice przycięte równiutko w kwadraty - nigdy nie zasypiając zagłuszają złe myśli. Jasne, migotliwe światła rozjaśniają długie cienie i mgłę. Jego hiperzmienność przypomina, że niczym nie warto się przejmować zbyt długo, przy takiej prędkości jest to nawet niewykonalne. Jego nieujarzmiony pośpiech każe pamiętać, że tyle jest fantastycznych/nowych/pasjonujących rzeczy do zrobienia, i dla nich warto zacząć oddychać pełną piersią.
      Od czego więc zależy nasza bezdomność albo domność?

      Usuń
  2. nie wiem.
    chyba od człowieka.
    są tacy, którzy budują dom w sobie i on jest mocny, piękny i przytulny.
    są ci, którym wystarczają lepianki
    i ci, którzy potrzebują duchowych apartamentów ...

    i są tacy włóczędzy, którzy wybierają bezdomność, bo do końca nie wiedzą, co w nich gra i czego chcą.

    a tak serio to nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. 154 post.
    A my tak naprawdę niczego nie wiemy.
    Czytam uważnie każdy post i wnioskuję,że to co najistotniejsze,zasadnicze,kluczowe,jest wyłącznie opisywane na poziomie ogólnym,a zatem,jakakolwiek próba merytrorycznego odniesienia się do opisywanych zagadnień jest już na samym starcie ograniczona poprzez wewnętrzną cenzurę autora postu.
    Stajemy się jako czytelnicy o wiele ubożsi wobec faktów które opisywane są wyłącznie na poziomie ogólnym lub inaczej filozoficznym.

    pozdrawiam serdecznie S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie zmienię formy pisania, ponieważ:
      1. ekshibicjonizm nie jest moją najlepszą stroną;
      2. nie piszę swojego bloga w celu zaspokojenia czyjejś ciekawości i poszerzania wiedzy na mój temat;
      p.s. czytelnictwo w naszym kraju jest sprawą dobrowolną i każdy wybiera sobie do czytania to, co mu pasuje;
      4. zapisuję tylko wyłowione supełki myśli o zabarwieniu emocjonalnym, które w danym momencie mają dla mnie znaczenie; strumień świadomości zachowuję do zanudzania siebie samej.

      Postulat cenny, nie mniej nie mogę obiecać, że coś się w tej kwestii zmieni.

      Pozdrawiam i ja. :)

      Usuń
  4. dopisz do tego posta jeszcze, że to ja Ci to wszystko szeptałam przed snem... jak mantrę
    :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Dom to dla mnie bardzo ważne pojęcie.Zamykasz je w tej notce.Mój dom jest na etapie planowania, w ciszy,po swojemu..Nawet jeśli obsada domu, to co jest równie ważne, nie ziści się-mój dom, prawdziwy dom, powstanie w przyszłym roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odważne to, co mówisz, mój jest ciągle w budowie i nie planuję końca

      Usuń
  6. a dla mnie ONA to mój dom...

    OdpowiedzUsuń
  7. ... więc na razie jestem bezdomny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak ONA się nie pojawi, to do końca życia będziesz bezdomny?

      Usuń