Przyglądamy się sobie. Intensywnie, z uwagą, jak dwa drapieżniki gotowe do walki. O wszystko. Nagle mówi, że jestem jego jedyną miłością. Wstrzymuję oddech. Nie słyszę własnych myśli. Nawet nie wiem, czy je mam. Zapala papierosa. Podaje mi. Nasze cienie rysują się na ścianie. Nie pamiętam, kiedy przyszedł sen. Śniłam morze.
Scena niczym z Solaris, tyle, ze oni tam nie palili w łóżku ;)
OdpowiedzUsuńZnaczy scena w Solaris nie dość wypracowana. ;P
Usuńuffff... się gorąco zrobiło ;)!!!
OdpowiedzUsuńPowachlować gazetą? Wyborczą mam obok siebie. ;)
Usuń:D Bardzo proszę :D !
UsuńCiekawe...Czy to co było dalej zależało od tego czy morze było spokojne czy szarpane przez sztorm?:)
OdpowiedzUsuńTego się dopiero dowiemy...:)
UsuńTaki stan na dłużej powoduje euforię nie do zmącenia i rzadką pewność siebie pozbawioną dumy. Ładnie
OdpowiedzUsuńSłusznie mówisz.
UsuńPięknie rozpoczęta opowieść i wierzę, że... cdn :)
OdpowiedzUsuń