14.3.12

40

Jak najlepiej przeżyć czas? Wędrować przed siebie, fizycznie, realnie, z plecakiem na ramieniu? Zostać w domu i siedzieć przy szeroko otwartym oknie, tak żeby powietrze, nasycone dźwiękami i zapachami kolejnych pór roku wchodziło do pokoju i mieszało się z książkami, ideami, pomysłami, z naszym oddechem? Dwie wędrówki, pozornie tylko sprzeczne, gdy zastanowić się nad celem.

6 komentarzy:

  1. Ale wiemy o tym w przypadku, gdy spróbujemy obu.

    OdpowiedzUsuń
  2. a może wystarczyłoby być
    nie? to nie wiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Egzystencja wyprzedza esencję - tak? Ale i jest włśnie źródłem "problemu".

      Usuń
  3. Buddyjskie "bycie" jest doskonałym punktem wyjścia dla życia, jego esencją. Pytanie, co dalej? Jak żyć, by to życie było najpełniejsze, pomimo swojej pustki?
    Może to zależy od chwilowych preferencji? Czasami chce się być realnie w podróży, czasami wystarczą same wrażenia, niechaj i ulotne, choć wcale nie mniejsze od tych oczywistych, okazałych.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja sie staram, ucze własniwie bo to proste nie jest byc w danej chwili. nie da sie tak cały czas, ale od czasu do czasu próbuje wejsc w taka czasoprzestrzenna bańkę o otworzyc wszystkie zmysły na chwile, nasaczyc sie tym co dookoła.
    kiedys tez myslałam jak, co dalej, gdzie sens, ale wciaz tego nie znajduje a przeciez tak bez sensu to bez sensu:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jesteśmy po prostu skazani na wielowymiarowość? Jesteśmy tu i teraz, najpełniej jak się da; jesteśmy wspomnieniami - ich kolorem, zapachem, wszelkim poruszeniem, w końcu jesteśmy przyszłością utkaną z marzeń i snów.
      Kim jesteś człowieku, jeśli nie tylko człowiekiem?

      Usuń