6.3.12

25

Właściwie to mogę być szczęśliwa na swój ponury sposób. Mogę, prawda?

9 komentarzy:

  1. Jasne - jeśli Ci to odpowiada. Ale wtedy nie stawiałabyś (sobie) takich pytań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno najszczęśliwsze chwile w życiu są literaturą, a dobra literatura nosi w sobie wyraźne pęknięcie, jakby wąską a głęboką rozpadlinę. Samo szczęście, radość która pięknie trwa trąci naiwnością, a ta nie cieszy się wśród żywych powodzeniem. Cynizm też jest passe. Zostaje coś pośredniego. Ponure szczęście.
      Wisielczy humor na szczycie Himalajów, na którym brak zasięgu, choć w kieszeni ma się najnowszego i-Pada.

      Usuń
    2. Bo szczęście jest jak religia, jak Bóg (?), który ponoć jest doskonałością - zawiera w sobie dobro i zło, pełnię, bez jakiej nie dostrzega się tej drugiej strony. Takie szczęście to całość horyzontu przed i za nami. Zrobiło się filozoficznie, a szczęście to przecież także świeża kromka chleba z masłem - prostota wokół nas i w nas. Okruchy nieraz nie są w zamian - czasami prowadzą, uczą cierpliwości i pokory.

      Usuń
    3. Dziękuję Ci, Urbi za tę kromkę chleba z masłem. To moja ulubiona forma szczęścia. Najprostsza. Od niej wszystko się zaczyna, do niej wszystko wraca. I chodzi tylko o to, żeby wokół tej kromki chleba się stale kręcić i nie tracić jej z oczu. Czasami tylko serce za czymś innym się rozgląda.
      Głupie serce.

      Usuń
  2. I tak definicja szczęścia jest przereklamowana, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Definicje to tylko zbiory słów - takie zgrabne paczuszki. Co to ma wspólnego z rzeczywistością? Niestety, cholera, niewiele, niemal nic.

      Usuń
    2. Niedobrze jest zatracać się w definicjach. To bałwochwalstwo. Ten kto się zatraca w nich bez reszty, traci kontakt z rzeczywistością. I zostaje z pustą definicją w ręku...

      Usuń
  3. No i możesz:)
    chodź zapalimy:):):)Nie będą super light :)ale znudzą Cie do palenia przez kilka godzin...

    OdpowiedzUsuń