Najpierw kocha się faceta nade wszystko, bywa że bardziej niż siebie. Potem pracuje się bez wytchnienia, żeby o nim zapomnieć. Na końcu drogi gubi się samego siebie.
Klasyka gatunku.
A to ja właśnie staram się "przerobić" etap drugi. I żywię naiwne przekonanie, że robię to po to, by siebie odnaleźć. Klasyka gatunku? Jak najbardziej.
To...ludzkie. A, że ludzie bywają straszni w swym "człowieczeństwie"... I mnie nieco lepiej, ale najchętniej zastosowałabym Twoją receptę z wczoraj. Mam nadzieję, że pomogło.
Coś jak znieczulenie miejscowe na amputację rąk i nóg. Pomaga mi Wasza obecność. Coś jak grupa wsparcia. Mocno nieformalna, bardzo wirtualna, ale jest.
A to ja właśnie staram się "przerobić" etap drugi. I żywię naiwne przekonanie, że robię to po to, by siebie odnaleźć. Klasyka gatunku? Jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńo tak ... ja mam etap 3
OdpowiedzUsuńTo straszne, jak powiem, że trochę mi lepiej, gdy wiem, że nie jestem sama...
OdpowiedzUsuńTo...ludzkie. A, że ludzie bywają straszni w swym "człowieczeństwie"... I mnie nieco lepiej, ale najchętniej zastosowałabym Twoją receptę z wczoraj. Mam nadzieję, że pomogło.
OdpowiedzUsuńCoś jak znieczulenie miejscowe na amputację rąk i nóg.
UsuńPomaga mi Wasza obecność. Coś jak grupa wsparcia. Mocno nieformalna, bardzo wirtualna, ale jest.