5.3.12

23

Najpierw kocha się faceta nade wszystko, bywa że bardziej niż siebie. Potem pracuje się bez wytchnienia, żeby o nim zapomnieć. Na końcu drogi gubi się samego siebie.
Klasyka gatunku.

5 komentarzy:

  1. A to ja właśnie staram się "przerobić" etap drugi. I żywię naiwne przekonanie, że robię to po to, by siebie odnaleźć. Klasyka gatunku? Jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak ... ja mam etap 3

    OdpowiedzUsuń
  3. To straszne, jak powiem, że trochę mi lepiej, gdy wiem, że nie jestem sama...

    OdpowiedzUsuń
  4. To...ludzkie. A, że ludzie bywają straszni w swym "człowieczeństwie"... I mnie nieco lepiej, ale najchętniej zastosowałabym Twoją receptę z wczoraj. Mam nadzieję, że pomogło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś jak znieczulenie miejscowe na amputację rąk i nóg.
      Pomaga mi Wasza obecność. Coś jak grupa wsparcia. Mocno nieformalna, bardzo wirtualna, ale jest.

      Usuń