31.8.12

150

Wszystko widzi się ostrzej, wyraźniej się czuje zapachy, dostrzega detale, kształty, dotychczas obojętne i nijakie; nowe sensy, wewnętrzną strukturę wydarzeń i dróg, które prowadziły akurat do tego miejsca. Rzeczy składają się w doskonałą całość, choć same w sobie nie są idealne. Urywki rozmów, ich znaczenia nabierają najwyższej rangi, jakby chodziło o czyjeś życie lub śmierć. Wszystko staje się nagle takie jasne, przeraźliwie, jakby światło uparło się dotrzeć do najciemniejszych, najbardziej krętych zakamarków. Trzeba mrużyć oczy, żeby nie oślepnąć. Zamiast zaglądania przez szybę do drugiego życia, dotykanie go gołymi rękoma. Strzępki transcendencji, bycia w tym samym czasie we wspólnej przestrzeni, choć przecież osobno, chwilowe olśnienia na ten sam temat. I spokój. Nieziemskie uczucie krzyczącej ciszy, gdy wszystko drze się wniebogłosy, że nie mogło być inaczej, że wszystko jest na swoim miejscu. Doskonałe "tu i teraz". Czy na tym można budować przyszłość? Czy to wystarczający fundament, żeby wspólnie zbudować dom? Może totalna miłość nie ma nic wspólnego z codziennym życiem. Może do wspólnego życia potrzebne jest coś mniejszego, coś skrojonego na ludzką miarę, coś jak przyjaźń, z nią szacunek, zrozumienie. A płomień, ten gorąc, który parzy i grozi spopieleniem, gdy zbliżyć się do niego, a potem zatopieniem w otchłani czarnej dziury, nosić w sercu i nie mieszać z codziennością, kompromisami, rozmienianiem się na drobne i próżnymi żalami, które nadejdą, bo przecież zawsze nadchodzą. Zachować ogień, niech przypomina o wolności, o lataniu w przestworzach tam, gdzie przecież nikt z własnej woli nie dociera. Bo do tego trzeba jakiejś łaski, błękitu z szerokiego nieba. A życie zostawić takie, jakie jest. Najprostsze.

30.8.12

149

- Co ci jest?
- Właściwie nic.
- Przecież widzę... Coś się stało? Ktoś ci nadepnął na odcisk? Nie wyspałaś się?
- Nie mam pojęcia, może nic, może wszystko na raz.
- To dlaczego czuję, jakbym w czymś zawinił?

Czy zawsze musi chodzić o kogoś innego? Czy choć raz nie może chodzić o mnie, po prostu o kawałek mnie, który chce dostrzec, co jest nim, a co na pewno nie?
Coraz trudniej mi iść do przodu, coraz niewygodniej o tym mówić. To jest to nic, które jest. Chciałabym zaszyć się gdzieś na trochę. Pobyć samej i przyjrzeć się swoim myślom w spokoju.

148

Czasami mam wrażenie, że swoją dobrą wolą i uśmiechem częstuję głupotę tego świata.

29.8.12

147

Zamieniłabym cały dzisiejszy dzień na długie południe spędzone na skwerku z paczką ciastek i kawą kupioną na stacji benzynowej. Potrzebuję poupychać skrawki lata do słoików i odstawić na półkę w oczekiwaniu na ponure dni. Bo, że przyjdą, nie mam wątpliwości.



Don't let the sun go down on me
Although I search myself, it's always someone else I see
I'd just allow a fragment of your life to wander free
But losing everything is like the sun going down on me

Niech słońce nie zachodzi we mnie
Mimo, że szukam siebie, to wciąż dostrzegam kogoś innego
Choć w części życia chcę pozwolić sobie być wolnym
Ale utrata wszystkiego jest jak słońce, które zachodzi we mnie

28.8.12

146

Wstać z kanapy. Znaleźć jakiś odosobniony, ciemny kąt i zaszyć się w nim. Nie dopuszczać do siebie żadnych głosów, szumu miasta, światła dnia. Oprzeć się czołem o zimną ścianę i zamknąć oczy.
Życie zrobiło się nagle takie gorące...

27.8.12

145

Człowiekowi jest potrzebny ograniczony świat. Potrzebuje domu, bezpiecznej arki, w której będzie dryfował przez morze nieskończoności, przez potop nieznanego. Ogrom, choć otwiera nam oczy na niepojęte i budzi zachwyt, jest także metafizyczną trucizną. Pojedynczy człowiek jest za mały, by nieustannie mierzyć się z Wszechświatem, a w nim z wieloma światami: tymi, które kreuje, których jest współtwórcą, w końcu i tych, które chciałby stale poznawać, wchłaniać w siebie. Świat nie daje się objąć. Mamy za krótkie ramiona. Nie daje się go także pojąć, jakkolwiek kusi nas wiedza i rozumienie wszystkiego.

26.8.12

144

Babie lato ma w sobie coś rozdzierającego. To coś, co rozrywa mi duszę na strzępy.
Urzeka mnie u ludzi dyskretna pewność siebie, przekonanie, że dobrze wiedzą o czymś, o czym milczą.
Gdy się zamyślam podczas picia kawy, gładzę zewnętrzny brzeg uszka filiżanki.
Zamykając oczy udaje mi się oszukać siebie, że nie jestem widziana przez kogokolwiek.
Do granic niemożliwości rozczula mnie bezbronność - czy to ludzi, czy zwierząt.
Lubię przekraczać granice czasu, ale nie potrafię powiedzieć, jak mi się to udaje.
Uwielbiam prząść najróżniejsze (tematem i głębokością) wątki konwersacji i mogłabym tkać z nich gobeliny, którymi ozdabiałabym ściany swojego domu.

25.8.12

143

Mam:

Coraz mniej papierosów w torebce, męskie chusteczki w kieszeniach, swój własny kawałek podłogi, historie rozpoczęte i dawno skończone, pracę, która domaga się innej; wygodny fotel, spokojny sen, bilety na dwa koncerty w październiku, kilkanaście par okularów; święty spokój, gdy nic nie muszę i niepokój, gdy muszę wszystko naraz, ‘mogę, ale nie chcę’, ‘chcę, ale (na razie) nie umiem’, swoje ulubione przestrzenie dnia i nocy; książki porozrzucane po podłodze; odświeżone mieszkanie, leniwą sobotę; wino na wieczór.

Nie mam:

Psa ani kanarka, ogrodu za oknem, conversów i podartych dżinsów, torebek od Louisa Vuittona; ukochanych pleców po drugiej stronie łóżka każdej nocy, ani pewności, że chce je mieć każdego dnia bez chwili oddechu; umiaru w kochaniu i pomysłach mnożących scenariusze dla swojego życia; pamięci do nazw własnych i cierpliwości w gotowaniu; gęstych włosów, wielkiej szafy z drogimi ubraniami, ilości butów porównywalnych do tej, z którą nie kryje się pewna pani redaktor z TVN.

Chyba nie da się tego zbilansować.

24.8.12

142

Skąd ta troska o ciebie, zapytujesz. Znikąd.
Jak powstaje coś z niczego?
Z potarcia dwóch rzeczywistości o siebie. Z iskier, które zapalają się w jednym miejscu, a w innym już nie.
Bo pochylam się nad tobą z uwagą. A pochylam, dlatego że jesteś.

23.8.12

141

Męczący są na dłuższą metę niektórzy ludzie, którzy mają potrzebę pogłębiania każdej rozmowy, ale w sposób drażliwy, zmanierowany, nic nie wnoszący poza chęcią trzaśnięcia w stół lub odwróceniem się na pięcie. Wszechobecny, powierzchowny small-talk, choć nie ma treści, jest czymś przyjemnym i łatwym, co czasami pomaga codzienności dziać się w rytmie miłego szemrania dla dźwięku samego szemrania. Ale trafi się raz na jakiś czas ktoś, kto wierci dziurę w brzuchu i irytuje, jak natrętna mucha.
Na ukojenie, sobie najbardziej dziś polecam:

21.8.12

140

Być może myśli kończą się tam, gdzie zaczyna się życie: nasycone, nie pozostawiające miejsca dla zamyśleń. Jednak to ślepa droga, takie twierdzenie, że życie może się obejść bez myślenia, bez refleksji. Owszem, orzeźwiające to doświadczenie, oczyszczające i sycące. Ale myśli kleją się do człowieka pomimo jego woli. Jakby przechodził księżycowe fazy. Powiedzmy, że pół księżyca, to jego życie; drugie pół, to jego myśli. I tak po kawałku aż dojdzie do pełni, potem do nowiu. I od początku. Raz więcej jednego, raz drugiego.

20.8.12

139

Lubię wprowadzać pod swój dach pewną damę. Ma na imię Marzenie, najczęściej. Czasami można ją określić Dążeniem. Whatever. W każdym razie jest to lokatorka tyleż płochliwa, co wielce intrygująca. Zazwyczaj muszę się na nowo w sobie zorganizować, muszę umożliwić jej warunki na wzrost ku górze i płożenie się po ścianach. Muszę się ścieśnić, traktować ją z wielką atencją, zrobić jej w sobie należne miejsce. Wystarczy odrzucić kilka nudnych przyzwyczajeń i spróbujemy się ze sobą poukładać i drobiazgowo poznawać. Ona moje zdolności lingwistyczne i wrodzone lenistwo, ja jej dziwactwa i kaprysy. W imię pewnej celnej idei: when nothing is sure, everything is possible.


19.8.12

138

Dobrze jest czasem dowiedzieć się czegoś o męskich palących rozterkach i to z pierwszej ręki. Przy tej okazji można dostać jakimś zdaniem albo jednym słowem prosto w twarz. W trakcie tego niewidocznego a dotkliwego doświadczenia pozostaje tylko wodzić wzrokiem dokoła, szukając wsparcia w przestrzeni, w wypełniających ją przedmiotach. A potem powolutku dobić do nocy. W nocy wszystko jest inne - delikatne, kruche, ulotne, odrealnione… Można wsączyć truciznę do końca. Można jej zaprzeczyć. W nocy wszystko przestaje być prawdziwe.

17.8.12

137

Ostatecznym celem każdej rzeczy jest przyjemność a świadomość, ta błyskotliwa iskra zapalająca całe morze myśli, emocji i skojarzeń, tym samym pozwalając człowiekowi rozumieć istotę wszystkiego, jest największym narkotykiem.

10.8.12

136

Ile by książek nie napisać, ile słów na papier nie wylać i w piksele nie zamienić, ile obrazów nie powołać do życia na ekranie, życia nie można opisać. Nie istnieją żadne grafy, tabele, teorie mnogości i równoległości światów, nie można zbudować żadnego modelu, który by życie idealnie odzwierciedlił. Bo nie poddaje się żadnej formalizacji, schematom, ani jednoznacznym wzorom. Nauka pozostaje bezsilna wobec jego głębi, złożoności i wielowymiarowości. To zadanie nie tylko trudne, ale i niewykonalne. Nie sposób uchwycić życia. Nie sposób ująć je w żadne ramy. Wszystkie tego typu próby wydają się trywialne. Nieadekwatne. Żałosne.

135

Bo to jest cud, to co czuję. Wszystkie cienie pochowały się do kątów. Strach, do tej pory przyczajony i porośnięty kurzem, wyszedł na wolność z najodleglejszych zakamarków. Czasami boję się własnego oddechu, aby nic mojego stanu serca nie zmąciło. Chcę, by to trwało, czymkolwiek się to zakończy. Bo ufam temu, co większe jest ode mnie, co mnie woła, co żarzy, jakaś przemożna słodycz, absolutne usunięcie gruntu spod stóp. I zaufanie życiu.

8.8.12

134

Czasami jestem tak zmęczona jakimś problemem, że pomimo iż wciska się miedzy synapsy, to skutecznie odkładam go na półkę, myśląc że brak mi kompetencji i wiary w siebie, by mu sprostać. A mimo to, tkwi gdzieś w mózgu, dojrzewa jak ser, tak jakby samo ciało bez mojej zgody podjęło się wyzwania, by stawić mu czoła i karmi go na boku i dożywia resztkami, których wartości odżywczych nie znam. I tak siedzi sobie utajony w cichym kącie, rzadko przypomina o swoim istnieniu i nagle błysk! Wiem, jak dany problem rozwiązać. Bo EUREKA! i dalej do przodu!

7.8.12

133

Skończyłam dziś wcześniej pracę i wyszłam na ulicę opromienioną słońcem, choć kilkanaście minut wcześniej padał deszcz. Szłam cudownie swobodna, czując rozpierającą mi żebra wolność. Rzucałam spojrzenia na prawo i lewo, i za siebie jak ktoś, kto wyszedł z więzienia o zaostrzonym rygorze, zachwycony tym, że najbardziej pasjonują go najdrobniejsze wydarzenia dnia. Wdychanie świeżego powietrza. Widok uśmiechniętego dziecka, mężczyzny czytającego gazetę na przystanku. Czerwonych pelargonii na balkonie starej kamienicy.
Czasami życie pozwala spojrzeć na siebie intensywniej i nie wiem, co o tym przesądza.

6.8.12

132

Od bardzo wczesnego rana piję herbatę Earl Gray. Piąta już będzie. Na chwilę odstawiłam kawę, od której zrobiłam się jakby kwaśna.
Po ilu herbatach zabiera człowieka pogotowie?

A to jakie ładne. Od razu mi lepiej. Bo najbardziej, to mi wody trzeba. I przejażdżki delfinem.


5.8.12

131

Życie. Absurdalna tragikomedia oparta na dziwnych, samospełniających się mechanizmach i niepisanych umowach, gdzie wszyscy święcie wierzą w doniosłość roli społecznej, jaką odgrywają i z mniejszym lub większym talentem ukrywają fakt niedorastania do niej. A gdy dołożyć do tego spostrzeżenie, że każdy udaje kogoś, kim nie jest mamy cały przekrój zakłamanego świata. Przed kim ta gra? To jakiś rodzaj uzależnienia, przewrotnego karnawału, którego uczestnicy wkładając weneckie maski zasłaniają się tylko połowicznie? Jakby chcieli a jednocześnie bali się zostać zdemaskowani.
Tęsknię za prawdziwym człowiekiem.
Który jest, kim jest i niczego nie udaje.

4.8.12

130



Można się uśmiechnąć? Można. A nawet trzeba.

:))

129

Wcięłam książkę, na dzisiejsze śniadanie zostawiłam sobie ostatnią ćwiartkę. Smaczna była. Miała się nie kończyć, a się skończyła. I nie bardzo wiem, co teraz robić. Zawiesiło mnie między rzeczywistością widzialną a wyobrażoną. Trochę mi nieswojo i nie wiem, czy za tym stoi konkretny powód, czy to tylko rozpylona w mojej głowie sztuczna mgła.

3.8.12

128

- Kochanie, będę musiał cię zabić. - Usłyszałam dziś od kogoś, kto utrzymuje, że mnie kocha nad życie.
Mam się bać?

2.8.12

127

Kiedy modlimy się o to, czego pragniemy najbardziej na świecie, rzadko to dostajemy, natomiast często dostajemy coś wręcz przeciwnego...
Dlaczego?

1.8.12

126

Czasem ludzie są piękni. Nie z wyglądu. Nie w tym, co mówią, ani w tym, co robią.
W tym, kim są.
A pasuje mi do tej mało oryginalnej myśli jedna konkretna piosenka: